Sobota - to był bardzo upalny dzień. Na szczęście pierwszy trening był w lesie, więc chociaż trochę cienia i ulgi. Wybieganie jak dotąd najdłuższe - 60 minut, dosyć porządnym tempem. Las lasem, ale i tak słońce dopiekło nam ramiona. Potem 20 minut rozciągania, kilka minut rozgrzewki w ruchu - skipy, podskoki i jak najszybciej znikać ze słońca!
Po południu trening szybki i przyjemny - 20 minut truchtu, a potem ćwiczenia na płotkach. Jeszcze 4 przebieżki po 60 metrów i łącznie zajęło nam to 70 minut. Chcieliśmy się wyrobić jak najprędzej, żeby zdążyć jeszcze na basen! Udało się nam pokąpać godzinkę i wrócić do ośrodka prosto na kolację. Dobrze, że największe upały przesiedzieliśmy w pokojach, bo o przegrzanie nietrudno, a na basenie w weekend i tak straszne tłumy!
Po południu trening szybki i przyjemny - 20 minut truchtu, a potem ćwiczenia na płotkach. Jeszcze 4 przebieżki po 60 metrów i łącznie zajęło nam to 70 minut. Chcieliśmy się wyrobić jak najprędzej, żeby zdążyć jeszcze na basen! Udało się nam pokąpać godzinkę i wrócić do ośrodka prosto na kolację. Dobrze, że największe upały przesiedzieliśmy w pokojach, bo o przegrzanie nietrudno, a na basenie w weekend i tak straszne tłumy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz