Odwiedził mnie gość. Na imię miał Zdzisek. Niestety, była to przelotna i krótka znajomość. Odszedł tak nagle. Nie było innej opcji... Ale wiedziałam, że przyjdzie, prędzej czy później. Czekałam na niego. Myślałam, że pojawi się nieco wyżej, ale on zaatakował od razu moje stopy. I w ten oto sposób jako pierwsza na obozie złapałam kleszcza! :)
Zauważyłam go przed obiadem, czyli miał szansę zalokować się wczoraj lub podczas porannego treningu. Wybieganie w lesie poprzez pokrzywy, chaszcze, trawiska, gałęzie, piasek, błoto... Tak, to się musiało tak skończyć. Dziś robiliśmy 8 km w lesie. Źle mi się biegło, bo zaczęliśmy za wolno - tempem 6 min/km. Potem trochę się poprawiło, ale ostatecznie i tak skończyliśmy z czasem ponad 40 minut, czyli bardzo słabym. Byłam niepocieszona, ale tak miało być - nie mieliśmy się zajechać 'rozgrzewką' przed częścią właściwą treningu. Po rozbieganiu, jak zwykle indywidualne rozciąganie, a potem pół godziny siły biegowej. Dużo skipów (m.in. 4 razy odcinek 150 metrów pod górkę na skipie C, skip A i D pod górkę), 6 50-metrowych przebieżek i na zakończenie 6 minut truchtu.
Po południu, z racji tego, że pogoda była śliczna, poszliśmy na basen. 2 fajne zjeżdżalnie, basen rekreacyjny ze strefą hydromasażu i basen sportowy - tak, wreszcie niezablokowane skoki! Spędziliśmy tam 2 godziny, było naprawdę fajnie. Po pływaniu wszyscy chcieliśmy tylko dwóch rzeczy - jeść i odpocząć. Ale nie... Długasy mają jeszcze trening. Na szczęście lekki - 30 minut truchtu po lesie i 40 minut ćwiczeń stabilizujących na brzuch, grzbiet, plecy i nogi. Kolacja dawno nie smakowała nam tak dobrze! :)
Zauważyłam go przed obiadem, czyli miał szansę zalokować się wczoraj lub podczas porannego treningu. Wybieganie w lesie poprzez pokrzywy, chaszcze, trawiska, gałęzie, piasek, błoto... Tak, to się musiało tak skończyć. Dziś robiliśmy 8 km w lesie. Źle mi się biegło, bo zaczęliśmy za wolno - tempem 6 min/km. Potem trochę się poprawiło, ale ostatecznie i tak skończyliśmy z czasem ponad 40 minut, czyli bardzo słabym. Byłam niepocieszona, ale tak miało być - nie mieliśmy się zajechać 'rozgrzewką' przed częścią właściwą treningu. Po rozbieganiu, jak zwykle indywidualne rozciąganie, a potem pół godziny siły biegowej. Dużo skipów (m.in. 4 razy odcinek 150 metrów pod górkę na skipie C, skip A i D pod górkę), 6 50-metrowych przebieżek i na zakończenie 6 minut truchtu.
Po południu, z racji tego, że pogoda była śliczna, poszliśmy na basen. 2 fajne zjeżdżalnie, basen rekreacyjny ze strefą hydromasażu i basen sportowy - tak, wreszcie niezablokowane skoki! Spędziliśmy tam 2 godziny, było naprawdę fajnie. Po pływaniu wszyscy chcieliśmy tylko dwóch rzeczy - jeść i odpocząć. Ale nie... Długasy mają jeszcze trening. Na szczęście lekki - 30 minut truchtu po lesie i 40 minut ćwiczeń stabilizujących na brzuch, grzbiet, plecy i nogi. Kolacja dawno nie smakowała nam tak dobrze! :)
Stary przyjaciel domaga się spotkania jak będziesz miała czas miedzy treningami
OdpowiedzUsuńSP