Dzisiaj według przewidywań popołudniowy trening miał być na stadionie, dlatego rano było dosyć lekko. Chociaż wcale się nie zapowiadało. Pierwsze słowa trenera na powitanie: aż wam współczuję, macie dzisiaj dwa ciężkie treningi. No to załamka. Jak się potem okazało, ten 'ciężki trening' ograniczył się do 30-minutowego roztruchtania, a potem serii ćwiczeń rozciągających i stabilizujących. Łącznie ponad godzinny, dosyć przyjemny trening, chociaż ciągłe bieganie po tym samym lesie może dać w kość.
Po południu - stadion, podział na podgrupy i po indywidualnej półgodzinnej rozgrzewce, poszczególne zadania treningowe. Mi przypadły dosyć łatwe dystanse:
4x300 metrów w tempie 63 sekundy i przerwami 1.20 w truchcie,
4x400 metrów w tempie 1.24 minuty i przerwami 2 minuty,
4x200 metrów w tempie 38 sekund i przerwami 1.15 minuty,
8x100 metrów w tempie 17 sekund i przerwami 45 sekund.
Potem 12 minut truchtu po lesie i wymarzony relaks po dniu, który miał być morderczy, a tak szczerze mówiąc, to był dla mnie lżejszy niż wczorajszy. Chociaż za pewne jutro pojawią się zakwasy... No ale takie życie biegacza. Nie narzekamy, trenujemy! :)
Po południu - stadion, podział na podgrupy i po indywidualnej półgodzinnej rozgrzewce, poszczególne zadania treningowe. Mi przypadły dosyć łatwe dystanse:
4x300 metrów w tempie 63 sekundy i przerwami 1.20 w truchcie,
4x400 metrów w tempie 1.24 minuty i przerwami 2 minuty,
4x200 metrów w tempie 38 sekund i przerwami 1.15 minuty,
8x100 metrów w tempie 17 sekund i przerwami 45 sekund.
Potem 12 minut truchtu po lesie i wymarzony relaks po dniu, który miał być morderczy, a tak szczerze mówiąc, to był dla mnie lżejszy niż wczorajszy. Chociaż za pewne jutro pojawią się zakwasy... No ale takie życie biegacza. Nie narzekamy, trenujemy! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz