Dzień 12

Nie lubię mieć lekkiego treningu rano, a ostrego popołudniu. Jakoś więcej siły i energii mam po przespanej nocy i śniadaniu, niż całym dniu niby nic nie robienia, ale jednak..
Niestety, w upalny dzień raczej marne szanse, żeby zrobić porządny trening do południa, czyli w największy gorąc. Dlatego rano zrobiliśmy tylko pół godzinne wybieganie w lesie wraz z rozciąganiem, a prawdziwe wyzwanie pojawiło się o godzinie 18. Dzisiaj tempo. W porównaniu do poprzednich treningów tego typu tym razem mieliśmy do zrobienia dosyć małą ilość odcinków, ale za to tempo było o wiele szybsze. Dla porównania: poprzednim razem biegaliśmy 8x200 i 8x400, czyli łącznie 16 odcinków - 4800 metrów.
Dzisiaj do zrobienia było tylko 6 odcinków: 2x800 i 4x400 - 3200 metrów. Ale o wiele szybciej... Osiemsetki miałyśmy zrobić w czasie 2.56 z przerwami 5 minut, a czterysetki 1.18 z przerwami 3 minuty. Trener raczej był z nas zadowolony, bo pobiegłyśmy troszkę szybciej. 2x800 w 2.53 minuty, 3x400 w 1.16, a ostatni odcinek miał być jak zwykle najszybszy. I był - 1.12! :)
Dla porównania: ostatnio biegałyśmy wszystkie czterysetki czasem ponad 1.20, a ostatnią najszybszą w 1.16. Jest postęp, co? :)
A tu dla Was zdjęcia naszych nadziei olimpijskich... Jak chłopaki zabierają telefon i sami się pchają przed aparat, to niech teraz mają! :D Przed Wami małopolscy miotacze: Radek, Kuba i Kuba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz