Chodakowska - mistrz czy sadysta?

Od kilku lat w Polsce panuje moda na zdrowy styl życia i coraz większą popularnością cieszą się trenerzy personalni oraz celebryci lansujący swoje treningi i przepisy w internecie. W pewnym sensie ja też jestem jedną z osób, próbujących zaistnieć właśnie w kategorii sportu.

Najbardziej znaną prekursorką tego trendy w Polsce jest z pewnością Ewa Chodakowska. Sylwetka znana chyba wszystkim, ciesząca się dużą sympatią wśród swoich zwolenniczek i podopiecznych, ale także postać kontrowersyjna, nazywana przez złośliwych (a może zazdrosnych?) "koniem", "plastikiem", "chodzącą reklamą Adidasa"...
Ja sama ćwiczyłam z programami Ewy i bardzo ją cenię. Nie uważam, by była sadystką, a jej treningi niebezpieczne dla zdrowia. Jeśli ktoś nieumiejętnie wykonuje pewne ćwiczenia to sam naraża się na kontuzje, nie jest to wina osoby, która te ćwiczenia opatentowała. Na przykład najprostsze brzuszki... 90% osób wykonuje je źle - odrywa lędźwie od podłoża, podrzuca biodra i ciągnie ciało rękami, zamiast unosić mięśnie brzucha, a w dodatku nadwyręża kręgosłup i kark, dlatego potem odczuwa ból, a efektów brak. Dlatego ja na prawdę POLECAM Ewę! :) I nie chodzi mi tylko o treningi, które stworzyła, ale ogólnie całą jej postać. Jest mega pozytywną osobą, wszędzie jej pełno, namawia do bycia fit, ale jest całkowicie przeciwna głodzeniu się i wyniszczaniu swojego ciała. Mimo że jest sławna, to woda sodowa nie uderzyła jej do głowy - jest otwarta i miła dla swoich fanek, zawsze znajduje czas na wspólne zdjęcie, chwilę rozmowy, autograf... Na jej stronie pełno jest przeróżnych porad, przepisów i motywacji. Naprawdę, kawał dobrej roboty - podniosła tysiące polskich (i nie tylko) tyłków z kanap!


źródło: www.piekne-zdrowie.pl

Specjalnie dla Was omówię kilka jej najbardziej popularnych i dostępnych w internecie programów treningowych, z którymi się zetknęłam. Do ich wykonania potrzebujesz tylko dostępu do internetu, kawałka podłogi z matą bądź jakimś kocem i... to właściwie wszystko! :)

1. SKALPEL
Jest to trening lekki, idealny dla osób początkujących. Bardziej rozruszanym i aktywnym raczej nie da w kość, ale lepszy słaby trening niż żaden. Proponuję zacząć od niego swoją przygodę z fitnessem! Jednak mówię od razu - jeśli już coś ćwiczysz, to nie nastawiaj się na duże efekty po Skalpelu, bo się zawiedziesz i skończysz trening z niedosytem. Jeżeli dopiero zaczynasz swoją przygodę ze sportem, to Skalpel będzie dla Ciebie treningiem idealnym! Rozruszasz się, porozciągasz, popracujesz nad równowagą, a przy okazji wzmocnisz mięśnie i na pewno spalisz troszkę tłuszczyku. Skalpel, jako trening lekki, można bez obaw wykonywać codziennie. Trwa 40 minut, a dzięki niemu spalisz ok. 400 kcal.

Oto link: Skalpel

2. KILLER
Jeśli jesteś osobą o większych wymaganiach i chcesz się podczas ćwiczeń porządnie spocić, to polecam ten trening. Czym różni się od Skalpela? Zasadniczo tym, że jest to całkowicie inny rodzaj ćwiczeń. Podczas gdy Skalpel można zaliczyć do rodzaju ćwiczeń hm... "stabilnych" i "siłowych", czyli takich wzmacniających mięśnie, Killer to trening cardio, aerobowy przeplatany ćwiczeniami podobnymi do tych w Skalpelu. To właśnie ta część cardio powoduje, że łapiemy zadyszkę, pocimy się i... spalamy tłuszcz. Typowy trening cardio to bieganie, skakanie na skakance, jazda na rolkach, dynamiczny taniec czy pływanie. Charakteryzuje się najprościej mówiąc tym, że cały czas trzepiesz swoim ciałem i pobudzasz je do spalania tłuszczu. Dzięki takim ćwiczeniom najbardziej się chudnie. Ale Killer to już naprawdę nie są przelewki i jeśli masz słabą kondycję, to raczej nie wytrwasz całych 40 minut. Trening podzielony jest na 3 części, z których każda składa się z dwóch partii - kilkuminutowego cardio i zestawu 3/4 ćwiczeń na mięśnie brzucha, nóg i pośladków, które to ćwiczenia powtarzasz trzykrotnie. Całość daje nam około 40 minut dosyć konkretnego wysiłku, podczas którego spalisz nawet 600 kcal! Oczywiście, to ile kalorii stracisz, zależne jest od wielu czynników - wieku, wagi, poziomu aktywności, a nawet fazy cyklu miesiączkowego.

Link: Killer

3. TURBO SPALANIE
Według mnie jest to trening najbardziej obciążający stawy, dlatego nie jestem jego fanką i szczerze bym go nie poleciła, ale to tylko moje skromne zdanie, opinii na ten temat jest oczywiście w internecie mnóstwo, a jeszcze lepiej, jeśli będziesz mieć własną. Turbo to trening interwałowy, podobnie intensywny co Killer. Spalamy przy nim mniej więcej tyle samo kalorii.

Link: Turbo

4. SKALPEL WYZWANIE
Jest to zaraz po killerze mój ulubiony trening. Potrafi dać porządnie w kość, mimo że całkiem różni się od typowych treningów cardio. Trening ten składa się z poszczególnych ćwiczeń na różne partie ciała - zaczynamy od nóg i pośladków. Potem katujemy swój brzuch całą serią planków i znów ćwiczymy dolne partie ciała. Na koniec czeka nas deser - ćwiczenia wzmacniające plecy, za co duży plus! Często zapominamy o tej części ciała, a to podstawa zarówno przy ćwiczeniach stabilnych (brzuszkach), jak i aerobowych, np. bieganiu. Skalpel trwa tyle, co każdy inny trening Ewy, czyli ok. 40 minut. Mimo że ćwiczenia nie są tak "skoczne i biegające" jak w Killerze, to gwarantuję, że ten trening również wyciśnie z Was siódme poty, a spalicie przy nim ok. 500 kcal.
Niestety, filmik nie jest udostępniony w internecie, ale dla zainteresowanych - mam go na swoim komputerze i chętnie się podzielę! :)

5. SKALPEL 2
Ten trening jest według mnie najlżejszy, idealny dla osób w stylu: dziś już nie mam na nic siły, jestem za słaby, nie dam rady, nie mam czasu itd. Zajmie Wam nie więcej niż pół godziny i pozwoli ledwie się spocić. Do tego zestawu ćwiczeń potrzebne będzie krzesło. Trening działa na brzuch, uda i pośladki - jest połączeniem różnorakich brzuszków, przysiadów i skłonów wykonywanych właśnie przy użyciu zwykłego krzesła. No ale coś za coś - lżejszy trening - mniejsze efekty i mniej spalonych kalorii (ok. 400).
Skalpel 2 również nie jest dostępny w internecie, ale osobiście go mam i mogę komuś przesłać. :)

A co Wy sądzicie o Ewie? :)

2 komentarze:

  1. A więc jak zawsze pcham się z buciorami na salony i bez zbędnej tyrady...
    Ewy nie trawię. Wydaje mi się sztuczna. Nienaturalna w swoim zachowaniu. Zdecydowanie bardziej lubię Mel B, która w moim odczuciu emanuje pozytywną energią. Natomiast treningi Ewy są w porządku, nie mam im niczego do zarzucenia. Niestety, irytowała mnie sama osoba Chodakowskiej i nie byłam w stanie z nią ćwiczyć, a wykonywanie treningu bez wideo (posiadając ćwiczenia w formie papierowej) nie umywa się do nagrań, które same w sobie są jakąś motywacją.
    Natomiast aktualnie porzuciłam internetowe panie i uczęszczam na zajęcia w realu. Kiedy już wykupię karnet, nie mogę powiedzieć "nie chce mi się".

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie ważne jest, by trening był skuteczny, a sympatia do prowadzącej to już sprawa drugorzędna, ale, rzeczywiście, też istotna. Dzięki za opinię i wytrwałości w ćwiczeniach! :)

      Usuń