Dzień 14

Minęły już równiutkie 2 tygodnie odkąd tu jestem. Czy bolą mnie nogi? Tak, na pewną są już zmęczone dużą liczbą treningów, ale tego się nie czuje tak jak bólu brzucha czy głowy. Nogi niby są po nocy zregenerowane i wstając z łóżka wiesz, że dasz radę znów dziś biegać. Wiesz, że musisz. Po prostu odczuwasz ciężkość i pewien rodzaj ograniczenia. 'Trening zostaje w nogach'.
Dziś sobota, przeddzień zawodów. Normalnie w Rabce miałabym dzień regeneracji i odpoczynku przed startem, ale tutaj zasady są inne, inne treningi, a i same zawody nie mają zwykłego charakteru. Jak to się mówi - są o pietruszkę. Bo po ciężkich dwóch tygodniach treningów przygotowujących do Mistrzostw Polski taki start w wojewódzkim mityngu jest tylko rodzajem sprawdzianu. Trener doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że po takiej intensywności ćwiczeń raczej nie porobimy życiówek, ale to nie jest ważne. O wiele większe znaczenie dla naszej formy mają tutejsze treningi niż ten jeden start, dlatego nie odpuszczaliśmy aż do soboty.
Dziś było tylko rozbieganie - ostatnie 8 km po puławskim lesie, ostatnie 40 minut już doskonale wyliczoną ścieżką. Potem leciutka rozgrzewka, jak to trener powiedział "na rozbudzenie" i wieczorny trening odwołany. Zamiast tego po obiedzie basen dla wszystkich, co tylko umocniło nas w przekonaniu, że niedzielne zawody są naprawdę nieważne. Bo kto dzień przed startem idzie pływać? Każdy biegacz wie, że to beznadziejny pomysł, bo woda strasznie wyciąga siły i pływania powinno się wystrzegać od co najmniej 3 dni przed startem...
Wieczorem zerwała się straszna burza, dlatego dobrze wyszło, że nie mieliśmy treningu. Wiatr był tak silny, że powyrywało pobliskie drzewa z korzeniami! Na szczęście nam to w pakowaniu zupełnie nie przeszkodziło i całą wichurę można było podziwiać z okna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz