Na tropie sacharozy

Czy warto całkowicie eliminować cukier z naszej diety?


źródło grafiki: http://pl.all.biz/img/pl/catalog/191603.jpeg

Swój pierwszy artykuł chciałabym poświęcić właśnie temu drobnemu "niewinnemu" składnikowi, który pojawia się w naszym jadłospisie niemalże cały czas. Być może nawet nie zdajemy sobie czasem sprawy jak wszechobecny jest w naszym pożywieniu cukier. Najczęściej kojarzymy go jako drobny biały proszek, kryształ, który dodajemy do herbaty, przyprawiamy nim pierogi, kluski, makaron, a nawet zupy - wytworny smakosz doskonale zdaje sobie sprawę, że barszcz nie odnajdzie swojego smaku bez tej przyprawy. Cukier, oczywiście, rozpoznajemy także w "twardych" słodyczach. To dla nas jasne, że każda landrynka, cukierek czy lizak są stworzone prawie wyłącznie z cukru. To samo tyczy się bardziej skomplikowanych deserów - cukier znajdziemy w lodach, ciastach, ciastkach, budyniach, galaretkach, kisielach, żelkach, drożdżówkach, czekoladzie i zasadniczo w każdym produkcie, którego nazwa składa się z wyrazu "słodki". To przecież jasne, że ów smak musi się skądś pojawiać, dlatego trudno wyobrazić sobie "słodkie bułeczki", "słodzone mleczko" czy inne tego rodzaju artykuły bez dodatku tegoż to kryształu.
Powyższe fakty są wręcz oczywiste i zna je każde dziecko. Jednak jeżeli zaczniemy się głębiej zastanawiać nad pojęciem "cukru", to możemy się dowiedzieć rzeczy już nie dla wszystkich tak oczywistych. Po pierwsze, skąd w ogóle bierzemy cukier? Cukier nie jest wysmażany z kosmosu, nie wytapia się go chemicznie, nie wyzyskuje z gleby. Cukier to po prostu jeden ze składników organizmów. Cukier jest w człowieku, cukier jest w cząsteczce DNA, jest w każdej roślinie i w każdym zwierzęciu. Znajdziemy go także we wszystkich owocach (i to we wcale nie małej ilości!), sporadycznie warzywach i innych pokarmach np. W miodzie, który wytwarzany przecież w głównej mierze z pyłków kwiatów, daje nam jasny dowód na to, że cukier znajdziemy nawet w polnych roślinach. Oczywiście, nie jako biały proszek. W takiej postaci możemy go wyzyskać najczęściej z buraków po określonych czynnościach w specjalnych fabrykach. Takie buraki gotuje się, a następnie z powstałego soku wydziela się cukier. Uzyskujemy go także z trzciny cukrowej w postaci rudawych kryształków i właściwie są to dwa jego główne źródła w przemyśle spożywczym. Spotkać się jeszcze można z cukrem trzcinowym i waniliowym. Rocznie na całym świecie produkuje się go ponad 130 mln ton! Lecz co dzieje się z nim potem? Czy cały jego zasób trafia do "głównej grupy odbiorców", czyli słodyczy? Otóż zastraszającą informacją jest fakt, że wyzyskany i przerobiony fabrycznie cukier jedynie w niewielkiej części trafia do cukierni! Co się więc z nim dzieje? Odpowiedź jest prosta - wystarczy się rozejrzeć. Cukier jest bowiem wszędzie.

















Zdziwieni? No tak, kto by pomyślał, że cukier jest w makaronie, ryżu, chlebie, jogurcie, serze, wędlinie, alkoholu i śmietanie? Chyba nawet nie warto wymieniać takich produktów jak "zdrowe napoje owocowe", "naturalne nektary", napoje gazowane, dżemy, nutelle, masła orzechowe i konfitury, sosy. Ale co ciekawe... Jest on nawet w słonych przekąskach!



źródła grafiki: http://www.opinie.senior.pl/Lay-s-Pikantna-Papryka,45598.html; http://a.pl/krakow/rybitwy/przekaski/chipsy-chrupki/smakowe/lays-tv-paka-pikantna-papryka-160g

Wiecie już dlaczego chipsy, chrupki i paluszki są tak tuczące i niezdrowe? Bo w nich jest wszystko. Od laktozy i soli poczynając, a na cukrze i konserwantach kończąc. Co więc jeść i jak się bronić przed tym wszechobecnym złem? Nasuwa się odpowiedź: najlepiej nic, a właściwie nic przetworzonego. I to wcale nie jest zły pomysł. Wystarczy sobie tylko wyobrazić jak diametralnie zmieniłoby się nasze życie - lepsze samopoczucie, zdrowie, figura, skóra, włosy, paznokcie, wzrok, krew, a także wydajność umysłowa, jak również fizyczna. Jednak chwilę później trzeba zażegnać tę Utopię, spojrzeć na swoje rachunki, włączyć wiadomości i wykonać kilka prostych działań, by przekonać się, ile kosztowałaby nas ta zdrowa przemiana. Ośmielam się zaryzykować stwierdzeniem, że jeśli nie masz 3 samochodów, willi z basenem i prywatnego odrzutowca, to zrezygnowałabyś zaledwie po miesiącu. Tak się po prostu nie da. Nie potrafimy być samowystarczalni, by osobiście kontrolować skład wyrabianych produktów i domagać się eliminacji z nich niezdrowych elementów. Jesteśmy zmuszeni swoje posiłki komponować z artykułów wytwarzanych przez innych. Czy więc jesteśmy skazani na porażkę? Nie, możemy w miarę możliwości zastąpić gotowe produkty własnymi wyrobami. W internecie i przeróżnych poradnikach aż roi się od przepisów na domowy keczup, sos winegret czy sałatkę. Na moim blogu także znajdziecie tego typu porady i moje własne innowacyjne przepisy. Co jednak z produktami, których sami nie wytworzymy? Porad mam kilka. 
Jeśli chodzi o mięso i nabiał to starajmy się dokonywać zakupów w wiejskich, prywatnych sklepikach, na targach, w sprawdzonych sklepach i u prywatnych sprzedawców, których produkty pochodzą z własnego gospodarstwa. Wystrzegajmy się żywności zapakowanej w plastikowe pudełka, folie i puszki. Ich przekaz jest jasny: zostałem szczelnie opakowany, by jak najdłużej utrzymać świeżość, w swoim "życiu" przeszedłem już wiele etapów przetworzenia (od sztucznej hodowli - często za granicą, poprzez fabryki aż do hurtowni i supermarketów) i jestem produkowany na wielką skalę, to znaczy, że mój skład nie jest najwyższej jakości. 
Po drugie: patrz na daty ważności! Im dłuższa, tym więcej chemii i ulepszaczy w produkcie. Nigdy cię nie zdziwiło, że podczas gdy zwyczajny chleb nadaje się do spożycia jedynie przez parę dni, to opakowane w folię maślane bułeczki mają termin spożycia nawet do kilku tygodni czy miesięcy? To już powinien być dla ciebie znak ostrzegawczy.
Po trzecie, zawsze, ale to zawsze czytaj etykiety na produktach. Czym są różne numerki z literą E? Chemią i ulepszaczami, barwnikami i konserwantami. Im jest ich w składzie produktu więcej, tym, oczywiście, gorzej.
A więc co z tym cukrem? Już wiemy, że jest go w naszej diecie bardzo dużo, nawet jeśli odmawiamy sobie słodyczy i innych deserów. Czy jednak jest to konieczne, by z niego zupełnie zrezygnować? Jaki jest jego negatywny wpływ na nasz organizm? A może ma jakieś zalety?
Cukier jest ważny dla organizmu, tak samo jak tłuszcze, białko, i błędem jest twierdzić, że nie powinno się cukru jeść w ogóle. To samo tyczy się soli. Tak zwana "biała śmierć" może odnosić się tylko do przypadków, gdy dostarczymy naszemu organizmowi zbyt wiele tej substancji, aczkolwiek dotyczy to wszystkich produktów. Jeśli zjemy za dużo masła i smażonych potraw - też niedobrze, jeśli cały dzień będziemy jeść tylko białko, to to także nie jest zdrowe. Kluczową sprawą jest zbilansowana dieta, to znaczy różnorodna. Bogata zarówno w węglowodany, białka, tłuszcze, witaminy i minerały. Wystarczy przyjrzeć się piramidzie zdrowego żywienia. Cukier też ma tam swoje miejsce! W organizmie odgrywa ważne role - jest źródłem energii, a także reguluje metabolizm tłuszczów. Gdy jest go za mało, łatwo nabawić się hipoglikemii. Sami zapewne nieraz odczuwaliśmy jego niedobór, czego głównymi objawami było rozdrażnienie, brak koncentracji, drżenie rąk, zawroty głowy. Rzecz jasna, kiedy cukru jest za dużo, to także może wywołać groźną chorobę - cukrzycę. Jaka więc rada? Zasada złotego środka - czyli nie za dużo i nie za mało.
Co więc ze wszystkimi dietami, co z poradami dietetyków, dentystów i trenerów fitness, którzy tak usilnie odradzają nam słodycze? Czyżby się mylili?
Powiem jasno: jedzenie słodyczy nie jest zdrowe i konieczne dla organizmu. Czytając ten artykuł powinnaś już wiedzieć, że tak potrzebna twojemu organizmowi sacharoza znajduje się w tak wielu produktach spożywczych, że jej uzupełnianie poprzez cukier w czystej postaci i słodycze nie jest wskazane. Wtedy, rzecz jasna, łatwo o otyłość, choroby zębów i złe samopoczucie. Dlatego zapamiętaj: nie wolno Ci eliminować ze swojej diety cukru, ale śmiało możesz zrezygnować ze słodyczy, które są tylko jednym z wielu artykułów, które dostarczą Ci tej ważnej substancji.

Sosnowiec

Zastanawiałam się długo od czego zacząć mojego bloga i stwierdziłam, że na pierwszy ogień rzucę Wam... siebie. Nie żadne porady, wymądrzanie się, moje plany, efekty... Po prostu ja biegająca na zawodach.

Zawody odbyły się 1 maja br. w Sosnowcu na stadionie klubu MKS MOS Płomień. Był to Mityng rozpoczęcia sezonu organizowany przez Śląski Związek Lekkiej Atletyki. Zawody oczywiście były klubowe, dlatego pojechałam tam ekipą: trener, Anka, Julka i Amy. Dystans, na jaki startowałam to 2000 m. Był to mój pierwszy start na taką długość, dlatego bieg był wiadomo życiówką. Czas okazał się być bardzo dobrym wynikiem, mimo że nie klasyfikowanym przez PZLA, gdyż 2000 m nie jest dystansem "zawodowym".  Polecenie trenera było jasne: zejść poniżej 7 minut. Udało się!!! :)

Mój wynik: 6:57:23

A to garść zdjęć z tego wydarzenia autorstwa mojego trenera. Mój numer: 278 :)